Jak się ubrać do teatru? cz. 1
Jak się ubrać do teatru? To pytanie, które pojawia się niesamowicie często, jeżeli zestawimy je z innymi popularnymi miejscami i wydarzeniami. Kiedy po raz ostatni ktokolwiek zastanawiał się nad tym, co włożyć przed wyjściem do kina?
Dziś postaramy się znaleźć odpowiedź na to tytułowe pytanie. Jaki strój będzie odpowiedni, a co może okazać się niestosowne? Dlaczego w ogóle tak często zaprzątamy sobie tym głowę?
Chodźmy, przyjrzyjmy się temu kłopotliwemu tematowi!
Czego lepiej nie robić?
W dalszej części tego tekstu opowiem Wam o tym jak się ubrać do teatru w moim przekonaniu, ale zanim do tego przejdziemy – kilka rzeczy, których zdecydowanie należy unikać!
Uwaga, obok tego przechodzimy szerokim łukiem, jeżeli wybieramy się do teatru:
- klapki – absolutnie nie;
- koszulki i bluzy typowe dla street style’u – z mocno wyeksponowanym logo lub sloganami – to po prostu kiepski pomysł,
- ogromna torebka – wiadomo, chusteczki mogą się przydać, ale bez przesady – poza łzami smutku lub śmiechu, w ciągu półtorej godziny na sali teatralnej nie wydarzy się nic, do czego będziesz potrzebować dużej torebki – a jeżeli już musisz ją zabrać – zapytaj o możliwość przechowania jej w szatni,
- strój sportowy – nie, po prostu nie – to nie to miejsce,
- suknia wieczorowa – to dziwne nawet kiedy wybierasz się na noc teatru,
- czapka, kapelusz – zasada jest prosta – nie trzymaj na głowie czegoś, co będzie zasłaniać scenę ludziom, którzy siedzą za Tobą.
Jak się ubrać do teatru – skąd to pytanie?
To całkiem zabawne, bo kwestia doboru odpowiedniego stroju do wyjścia na spektakl potrafi rozżarzyć dyskusję. Przyjrzyjmy się jednak temu, skąd w ogóle wziął się ten problem. Wbrew pozorom – to chyba kluczowe w poszukiwaniu odpowiedzi na nasze pytanie.
Macie swoje teorie? Ja tak! Aby znaleźć trop, przeszukałam chyba połowę Internetu. I wiecie co? Wydaje się, że kluczowe dla tego jak się ubrać do teatru, jest to, jak traktujesz to miejsce i wydarzenia.
Część kobiet krzyczy, że wyjątkowa okazja wymaga wyjątkowego stroju. Nie sposób się z tym nie zgodzić! Problem polega na tym, że – może to tylko moje zdanie – takie podejście aż uderza skojarzeniem z typową parą, która w życiu kulturalnym uczestniczy tak samo często jak często matka kilkumiesięcznego malucha może pozwolić sobie na beztroskie spotkanie poza domem.
Co jak co, ale teatr to uczta dla duszy – albo nawet dla ducha. Nieważne. Rzecz w tym, że błysk, połysk i blask to priorytety na pokazie mody, a nie w miejscu, w którym odrywamy się od rzeczywistości. Też wyczuwacie tu ten paradoks? Od czasu do czasu mam wrażenie, że im bardziej wystrojone damy widzę na teatralnej sali, tym mniej rozumieją z tego, co dzieje się na scenie.
I wiecie, co by było, gdyby pozwoliły się porwać emocjom w trakcie wzruszającego spektaklu? Kałuża z makijażu! A przecież to niedopuszczalne!
W takim razie wracamy do początku – jak się ubrać do teatru? Tak, by czuć się dobrze. Czasami jednak to zbyt skomplikowane.
Zobacz również: Na tanie ubieranie pomysłów kilka
Jak się ubrać do teatru? Dress code na moim przykładzie
Kilka miesięcy temu odwiedziła mnie dobra koleżanka z mężem. A że akurat trafiła nam się kilkugodzinna luka pomiędzy zrobieniem tego, o czym wiedzieli – postanowiłam dorzucić co nieco do naszego nieokreślonego planu dnia i zabrać ich na “Szklaną menażerię”. No i tu zrobiło się ciekawie.
Jak nietrudno się domyślić – skoro nie wiedzieli o tym, że zabieram ich do teatru – nie byli w stanie przystroić ducha w klasyczną elegancję. Nie przekonywałam ich przesadnie – po prostu w krótkiej formie powiedziałam, co o tym myślę. Tak czy inaczej – kiedy czekaliśmy przed wejściem na salę, na którą wszyscy zostali wpuszczeni “w jednym rzucie” (nie pytajcie, taka konwencja spektaklu) – delikatnie odróżnialiśmy się strojem.
Jej mąż oczywiście był tym poruszony mniej więcej tak, jak ja “varem na mundialu”. Ja czułam się jak ryba w wodzie, ale do kompletu szczęśliwców brakowało jeszcze zadowolenia mojej koleżanki, która po prostu czuła dyskomfort i teraz ona podzieliła się komentarzem.
I tu staje się cud prawdziwy. Nie, nie znałam zbyt dobrze historii ze Szklanej menażerii, ale szczerze mówiąc – widząc tę despotyczną matkę, która chciałaby wpisać w schemat właściwie wszystko – poczułam, że to jest to. To jest to, o co chodzi w teatrze. O to, by poczuć i skupić się na spektaklu, a nie swoim wyglądzie.
Zakładam, że ktoś mądry wpadł na to, by w trakcie widowiska światła były skierowane na scenę, a nie na publikę.